Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie skończyła się znacznie gorzej, niż się zaczęła. Podczas gdy w pierwszych minutach handlu WIG rósł o 1,4 proc., to dzień zakończył spadkiem o 0,4 proc. O takim obrocie spraw zadecydowały dwa czynniki. Przez większość dnia panował marazm, a kupujący nie chcieli pójść za ciosem i kontynuować zwyżki z początku sesji. W takich warunkach potrzebny był tylko odpowiednio silny impuls, by sprowokować podaż akcji. Impulsem tym okazały się dane o nastrojach konsumentów w USA. Indeks Conference Board, zamiast...