Malejące wydatki konsumpcyjne, zamrożone rynki kredytowe, niewywiązujący się z zobowiązań kontrahenci... Kryzysy bezsprzecznie stawiają większość firm w trudnym położeniu. Ale są też okazją dla zręcznych przedsiębiorców
Austriacki ekonomista Joseph Schumpeter nie bez powodu podkreślał, że kryzysowa destrukcja bywa kreatywna. Brytyjska spółka informatyczna Autonomy, która sprzedaje oprogramowanie służące do wyszukiwania informacji w e-mailach, rozmowach telefonicznych, nagraniach wideo itp., zdołała w 2008 r. zwiększyć zyski o 51 proc.
W I kwartale tego roku powtórzyła ten wynik. Za gwałtowny wzrost popytu na produkt tej notowanej w Londynie i Nowym Jorku firmy odpowiadają przede wszystkim banki, które w związku z kryzysem znalazły się pod lupą regulatorów, a niekiedy także prokuratury. Aby wykorzystać tę niepowtarzalną szansę, Autonomy w styczniu zdecydowała się na nietypowe dla niej - jak podkreślił prezes Mike Lynch - posunięcie i przejęła amerykańską firmę Interwoven, której klientela obejmuje wiele czołowych spółek prawniczych. I choć przykład ten wydawać się może niereprezentatywny, niewiele firm bowiem - z wyjątkiem słynących z tego producentów tzw. dóbr podrzędnych, jak Campbell czy Hormel - oferuje towary, na które zapotrzebowanie rośnie w czasie dekoniunktury, to także wśród bardziej konwencjonalnych przedsiębiorstw przejęcia są...