Po poniedziałkowym zaskakującym tąpnięciu notowań wśród analityków pojawiły się zupełnie rozbieżne prognozy rozwoju wydarzeń w nadchodzących miesiącach. Słychać zarówno przestrogi przed powrotem bessy, jak i zapewnienia o tym, że potencjał wzrostowy wcale się jeszcze nie wyczerpał. Przedstawiamy zarówno argumenty, które wspierają pesymistyczną wizję przyszłości, jak i te mające zupełnie odmienną wymowę, każące traktować spadki raczej jako ostatnią okazję do w miarę tanich zakupów na rynku akcji
Poniedziałkowy minikrach (spadek WIG-u o 5, a WIG20 o 6,2 proc.) doprowadził do pogorszenia sytuacji technicznej. Na wykresie WIG-u przebita została linia trendu wzrostowego biegnąca po serii lokalnych dołków począwszy od lutego. Jest to obecnie najpoważniejszy argument za trwałym pogorszeniem nastrojów, świadczący o utracie impetu przez falę zwyżkową. Najbardziej radykalni pesymiści wyciągają na tej podstawie wniosek, że WIG nieuchronnie powróci do lutowego dołka bessy, a nawet go przebije. Obok przebicia linii trendu można wskazać jeszcze inny niepokojący sygnał – negatywne dywergencje na wykresie MACD (ostatni szczyt tego wskaźnika był położony niżej niż poprzedni, podczas gdy na...