- Była groźba wystąpienia prawdziwego kryzysu. Myślę, że kraj został przed nim ocalony. Mogło dojść do bankructwa państwa i kryzysu społecznego, gdybyśmy nie wykonali dobrze swojej pracy- stwierdził węgierski premier Ferenc Gyurcsány w wywiadzie dla tygodnika "Vasárnapi Hírek". Odpowiedział on w ten sposób na krytykę opozycji zarzucającej mu złą postawę w czasie kryzysu.
Gyurcsány dodał, że największą obawą rządu była możliwość gwałtownej deprecjacji waluty do 350-400 forintów za euro (w październiku za 1 euro płacono maksymalnie 286,3 forinty). Jego zdaniem wywołałoby to inflację rzędu 20-30 proc.
Węgierski premier stwierdził ponadto, że za kryzys finansowy w jego kraju, w dwóch trzecich były odpowiedzialne czynniki zagraniczne.