Czy giełdy nie są przegrzane?
W celu zbadania koniunktury na światowych rynkach akcji analitycy bardzo często stosują różnego rodzaju modele matematyczne. Duża część z nich zakłada, że ceny akcji nie mogą iść w górę przy jednocześnie rosnących stopach procentowych. Tymczasem w drugiej połowie lat 90. na Wall Street utrzymywała się hossa przy rosnącym oprocentowaniu. Jak pisze tygodnik "Barron's", wygląda na to, że albo twórcy tych modeli będą zmuszeni je zrewidować, albo też w najbliższym czasie czeka nas załamanie na giełdach, podobne jakie miało miejsce w 1987 r.
Jednym z najpopularniejszych modeli matematycznych wykorzystywanych do badania koniunktury na rynku kapitałowym jest ten stworzony przez głównego stratega Morgan Stanley Dean Witter ds. rynku amerykańskiego - Byrona Wiena. Model stosowany przez niego od 15 lat wskazuje na rekordowe obecnie zawyżenie cen akcji w Stanach Zjednoczonych. Według niego, wskaźnik Standard & Poor's 500 jest teraz przewartościowany o 54% i powinien obecnie wynosić najwyżej 950 pkt., nie zaś oscylować w granicach 1400-1500 pkt. Dla porównania, w 1987 r. przed krachem indeks ten był - według Wiena - o 40% za wysoki. Również inne modele wskazują na zbytnio wywindowane ceny amerykańskich akcji. Tzw. model Greenspana, stworzony przez obecnego szefa Zarządu Rezerwy Federalnej USA w 1997 r., może budzić jeszcze większe obawy...