Zarządzający aktywami są obecnie w specyficznej sytuacji - stali się zakładnikami agresywnej techniki sprzedażowej, z jaką mieliśmy do czynienia w zeszłym roku. Czy to nie jest tak, że gdy ze względu na sytuację na rynku wartość aktywów spada o 30 proc., to zarządzający trochę traci twarz?
Nie sądzę, że to jest utrata twarzy. Zarządzający w różnym stopniu spodziewali się spadków i w różnym stopniu się do nich przystosowywali. Kwestia, czy dany fundusz spadnie - więcej lub mniej - jest pochodną polityki inwestycyjnej tego funduszu. Pewnie znajdą się takie sytuacje, gdy pomimo dużych spadków zarządzający będą zadowoleni z osiągniętych wyników, ponieważ benchmarki zarządzanych portfeli zachowywały się znacznie gorzej.
Ale tu raczej nie chodzi o zadowolenie zarządzających, lecz klientów.
Tak, ale to było a propos utraty twarzy. Oczywiście, klienci mogą czuć pewien dyskomfort, oceniając ostatnie pół roku. Natomiast wydaje mi się, że rzetelna ocena powinna dotyczyć dłuższego okresu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę zyski z całego roku albo popatrzymy na zachowanie indeksów, to mamy do czynienia ze wzrostami na poziomie 10 proc. Jeśli spojrzymy na okres 5 lat, to stopy zwrotu dochodziły do kilkuset procent i z tej perspektywy korekta rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent, nie jest niczym nienaturalnym.
Dlatego problem tkwi raczej w edukacji...