Fundusze inwestycyjne, w tym emerytalne, wydają wiele pieniędzy na reklamę, w której uwypuklają swoje atuty - wielkość kapitału, doświadczenie oraz krajowe i międzynarodowe powiązania. Jest oczywiste, że najlepszą promocją jest pokazanie, że zarządzający danym funduszem potrafili osiągnąć lepsze rezultaty niż konkurencja - co najmniej lepsze niż średni zwrot kapitału na rynku. W jakim stopniu mogą to osiągnąć najzdolniejsi i najinteligentniejsi menedżerowie?
Pytanie to postawił m.in. brytyjski "The Economist" w recenzji czterech nowo wydanych w Wielkiej Brytanii książek autorów amerykańskich. Tytuły prac są wymowne: "Chodzenie na oślep po Wall Street" Burtona Malkiela; "Tajemnice inwestowania" Kennetha Sterna; "Księga mądrości inwestowania: Klasyczne dzieła wielkich graczy i legendarnych postaci z Wall Street" pod red. Petera Grassa oraz "Portfel inwestycyjny Warrena Buffetta" Roberta Hagstroma.Na uwagę - zwłaszcza obecnie - zasługuje pierwsza pozycja. Po raz pierwszy ukazała się przed 30 laty, doczekała się sześciu wydań, z których obecne - zrewidowane - okazało się jeszcze większym bestsellerem. Jej autor - profesor Malkiel - jest znany zwłaszcza z od dawna lansowanej kontrowersyjnej tezy. Głosi ona: inwestorzy, którzy kupują i trzymają wszystkie walory składające się na średnią rynkową - tak jak to robią fundusze indeksowe - z reguły uzyskują lepsze...