Co Pan robił przez ostatni tydzień, od kiedy objął Pan fotel prezesa spółki?
Zacząłem od spotkań z pracownikami. Przyznaję, że musiałem się zmierzyć z paroma sytuacjami kryzysowymi dotyczącymi spraw załogi, które, niestety, opisywała prasa.
A jakie decyzje ma już Pan na koncie?
Z poważnymi tematami wolałem zaczekać do pierwszego zebrania zarządu, które miało miejsce w ubiegłą środę. Podzieliliśmy się obowiązkami i uprawnieniami, ustaliliśmy nadzór nad komórkami organizacyjnymi w firmie w sposób ułatwiający realizację naszych zadań. Przyjęliśmy program działań na najbliższe tygodnie. Wkrótce będziemy mogli przedstawić nowy system motywacyjny. To bardzo nabrzmiały temat w firmie, który musimy rozwiązać w pierwszej kolejności.
Czy dzięki temu zarządowi uda się zastopować exodus pracowników?
Po pierwsze, nie ma żadnego exodusu. Jest prawdą, że niektórzy nasi pracownicy okazują swoje niezadowolenie ze sposobu działania firmy i dają nam tego sygnały. Mam jednak nadzieję, że wdrożone systemy motywacyjne, których wcześniej w Sygnity w takim stopniu nie było, pomogą nam rozwiązać problemy.
Kondycja Sygnity jest coraz gorsza i wymaga szybkich działań ratunkowych. Jakie ruchy proponuje zarząd, żeby w krótkim okresie zmienić tę sytuację?
Spółka nie jest w słabej kondycji, chociaż oczywiście mamy...