Unia i my
Jeśli to prawda, a trudno tu o całkowitą pewność, bo wszystko nie wiedzieć czemu jest tajne/poufne, to trade-off między polskim stanowiskiem w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom a unijną ochroną rynku pracy przed Polakami jest wprost powalający. Byłaby to jedna z najgłupszych, ale możliwych do objaśnienia transakcji, jakie tylko można sobie wyobrazić.Oto wysokie umawiające się strony pragną zawrzeć wieloletnie układy, chroniące je przed występowaniem zjawisk, w które nikt przytomny nie wierzy. Stawia się wysokie płoty osłonowe przed wyimaginowanym niebezpieczeństwem. I następnie głośno manifestuje się niezadowolenie.O co tu chodzi? Przecież wiadomo, że nikt, absolutnie nikt w Unii Europejskiej nie dybie z wywalonym ozorem na tłusty polski czarnoziem i mazowieckie piaski. Przecież wiadomo, że polska...