Jak to jest, że Budimex - największa w Polsce grupa budowlana - nie jest najwięcej wartą firmą z sektora, notowaną na GPW? Odpowiedź jest prosta: ZYSKI, co w przypadku Budimeksu oznacza ich BRAK. Grupa konsekwentnie raportuje o osiąganiu marginalnej, praktycznie zerowej, rentowności. I z taką samą konsekwencją tłumaczy ją dekoniunkturą w branży z lat ubiegłych, która zmuszała do podpisywania wielu kontraktów po cenach dumpingowych. Tymczasem spółka matka - hiszpański Ferrovial, który rozpycha się po europejskim rynku (nie tylko budowlanym) w poszukiwaniu nowych celów do przejęcia, mógł pochwalić się rekordowym zarobkiem. Niestety, ta cecha nie została "odziedziczona" przez polską spółkę córkę.
Zimny prysznic zgotowali Budimeksowi już inwestorzy giełdowi, wyceniając firmę niżej niż jej młodszych konkurentów. My dokładamy kubeł wody. Szefom Budimeksu życzymy, aby podziałał na nich orzeźwiająco i żeby razem z imponująco rosnącym portfelem zamówień, rosła również rentowność.