Przez moje okulary
Można do celu zdążać śmiało - może niekoniecznie biegnąc, bo grozi zadyszka, ale w każdym razie energicznie i konsekwentnie. Można próbować osiągnąć go chyłkiem, okrężnymi drogami, jeśli na najkrótszej piętrzą się przeszkody. Można wreszcie - krzycząc głośno "Idziemy, idziemy!!!" - podążać drobnymi kroczkami, zbaczając w bok przy byle okazji, by powąchać kwiatek lub obejrzeć motylka (wszak wiosna to taka piękna pora roku), a nawet cofając się ukradkiem, kiedy nikt nie patrzy...Jak my, Polacy, podążamy naszą drogą do zjednoczonej Europy? Chwilami mam nieodparte wrażenie, że nawet ostatnia z wersji marszu do celu jest tu nieadekwatna. Co gorsza, nasze ślamazarne ruchy są uważnie obserwowane zarówno przez wspólnotowych sędziów, wytykających nam ostatnio dość regularnie guzdralstwo, jak i przez towarzyszy tej wędrówki - mającej zakończyć się dla wszystkich na...