Po wyjątkowo nudnym, męczącym i deprymującym okresie bezruchu, "bezobrocia" i braku zmienności, na rynku wreszcie zaczęło się coś dziać. Początek sesji nie zapowiadał jeszcze tego, co stało się w jej drugiej połowie, a większość graczy z optymizmem patrzyła w górę, po wtorkowych, dość sporych zwyżkach cen na rynku amerykańskim. Okazało się jednak po raz kolejny, że okolice poziomu 1700 pkt stanowią...