Wczoraj na giełdzie pojawiły się prawa do akcji nowej emisji Grajewa. Spółka bez trudu sprzedała w ofercie publicznej papiery o wartości prawie 300 mln zł. Dała bowiem inwestorom nadzieję na pokaźne zyski: zaprezentowała ambitne plany, w tym dotyczące budowy fabryki w Rosji. Trudno się oprzeć wrażeniu déjŕ vu. W 1997 r. firma też sprzedawała akcje (po cenie o połowę niższej niż obecnie, czyli po 90 zł) i też po to, by sfinansować "nowy zakład" - linię produkcyjną.
Na początku 1999 roku w przedsiębiorstwie pojawił się niemiecki Pfleiderer. Ogłosił wezwanie na akcje, oferując za każdą 35 zł. Notowania na rynku były dużo wyższe. Ale tym się Niemcy nie musieli przejmować. Uzgodnili z NFI Hetman transakcję wiązaną: tanio (po cenie odpowiadającej 0,6 wartości księgowej) przejęli od niego pakiet giełdowego Grajewa, a słono zapłacili za Prospan z Wieruszowa.
To był udany biznes dla Hetmana i Pfleiderera (ten ostatni docenił fachowość prezesa firmy zarządzającej NFI, zatrudniając go w swoich polskich spółkach).
Jednocześnie to był pierwszy przykład,...