Wiem, wiem. Tytuł taki średnio świąteczno-noworoczny. Spokojnie. Zaraz wyjaśnię, skąd się wziął. A było to tak: Dwaj drwale ścinają drzewa w lesie. Jednemu idzie całkiem dobrze. Ścina jedno, ostrzy siekierę, ścina drugie, ostrzy... Zabiera się za trzecie, gdy konstatuje, że jego kolega sapie, klnie i nadal od wielu godzin wali z całej siły w to samo drzewo. Tyle że bez specjalnego skutku. Zaintrygowany podchodzi do pechowca. Chcąc pomóc koledze ogląda siekierę i widzi, że jest kompletnie tępa. - Naostrz tę siekierę chłopie, bo się namachasz, a nic nie zetniesz - radzi życzliwie. Zmordowany kolega macha jednak ręką i wraca do jałowej...