Minister finansów musi być twardzielem. I koniec. Przypominam o tym, bo boję się, że w prowadzonej obecnie łapance na szefa tego kluczowego resortu przyświeca cel znalezienia osoby uległej, miękkiej i dyspozycyjnej. A wtedy droga do katastrofy stoi otworem. I nic nie pomoże! Nawet jeśli taki (Boże uchroń!) minister usiłowałby zrekompensować absurdalną politykę nachalną promocją własnego geniuszu (oj, znamy takich, nieprawda?).
Bawią, ale i przerażają mnie dywagacje...