Na bardzo oryginalną kampanię reklamową zdobył się w ostatnich miesiącach BRE Bank. Mniej więcej sprowadza się ona do sceny z kultowego filmu "Miś". Trener drugiej albo trzeciej klasy (nie pamiętam) Jarząbek w pustym gabinecie prezesa klubu do magnetofonu wyśpiewuje peany na jego cześć, kończąc: - "Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu, niech żyje nam". I robił to z własnej, nieprzymuszonej woli. "Każdy może przyjść i powiedzieć, co mu na wątrobie leży". Przychodzili i mówili, a on tylko gromadził taśmy, bo jakby co..., to proszę bardzo, ilu zadowolonych z pracy szefa pracowników.
Na podobny chyba pomysł wpadli eksperci od wizerunku jednego z największych polskich banków - BRE - przygotowując kampanię w jednym z najbardziej poczytnych dzienników, z tą tylko różnicą, że w roli trenerów występują szczęśliwi prezesi...