Fajny tytuł, prawda? Szkoda, że sam go nie wymyśliłem - to cyniczne określenie dotyczy historii gospodarki i rynków kapitałowych, a cytowane jest przez Charlesa P. Kindlebergera w znanej pewnie wielu z Państwa fascynującej historii kryzysów finansowych ("Szaleństwo, panika, krach", WIG-Press, Warszawa 1999 w przekładzie Adama Olejniczaka). Ostatnio wracam do tej lektury głównie dlatego, że nie daje mi spokoju problem korelacji polityki budżetowej i pieniężnej. Powódź sloganów (czasem porażających swoim idiotyzmem) sprawia, że człowiek zaczyna głupieć. I stąd konieczność ponownego zastanowienia się nad klasycznymi scenariuszami kryzysów i krachów. Ale o tym kiedy indziej. Bowiem siedząc w wannie z Kindlebergerem,...