Jest kiepsko. Ale przecież przynajmniej trzy razy przerabialiśmy już scenariusz męczącej jazdy w poziomiez głową w dół. I jakoś przeżyliśmy.
Giełdowi weterani pamiętają pewnie jeszcze te czasy (1991?1992 r.), gdy na wieść o tym, iż ktoś gra na giełdzie pukano się znacząco w czoło. WIG nie tylko nie chciał rosnąć, ale jeszcze ? skubany ? na początku nawet spadał, narażając na drwiny tych śmiałków, którzy ? niczym pionierzy ? wypuścili się na zdradliwe giełdowe wody. Ale to właśnie ci wykpiwani okazali się wielkimi wygranymi. Jeśli...