Czy po 10 latach działania GPW znalazła się w martwym punkcie?Skończyła się podaż spółek Skarbu Państwa i nic nie zapowiada, by lukę tę zdołały wypełnić firmy prywatne.Nie ma szans na znaczące zwiększenie liczby notowanych spółek, a co dopiero na zdecydowany wzrost kapitalizacji. Sytuacja z małą liczbą debiutów (13) w 2000 r., może się powtórzyć.
Z powiększaniem listy notowanych firm było zupełnie nieźle jeszcze do ubiegłego roku. W giełdowym obrocie znajduje się obecnie 227 spółek (łącznie z PDA Interii). Teoretycznie takiego dorobku GPW powinny zazdrościć np. parkiety z Helsinek, Lizbony, Dublina czy Wiednia. Niestety, jeśli chodzi o kapitalizację przewaga Warszawy nie jest już tak oczywista.Giełda ma za sobą trzy etapy rozwoju. W pierwszym, trwającym trzy lata, zasilał ją wyłącznie Skarb Państwa. Najlepszy był, przypadający na lata 1994-99, etap drugi. Wtedy spółki na parkiet wprowadzali: Skarb Państwa, właściciele prywatni, a także narodowe fundusze inwestycyjne. Szczególnie lata 1997 i 1998, kiedy znaczącą aktywnością wykazały się NFI, można uznać za tłusty okres giełdy. Zadebiutowało na niej wówczas 101 firm.Trzeci etap rozpoczął się w 1999 r. Zakończyły się prywatyzacje spółek Skarbu Państwa poprzez giełdę. Wtedy resort skarbu zapewnił jedynie debiut PKN Orlen, w minionym roku tą jedyną była Kogeneracja. Nie bardzo kwapiły się też do upublicznienia firmy...