Przebadanie ekonomicznych aspektów operacji finansowych między rządem a przedsiębiorstwami publicznymi nie należy do zadań najtrudniejszych. Rząd, jako współwłaściciel, ma prawo do zysków albo musi pokrywać straty. Budżet ma więc z tego tytułu dochody albo ponosi wydatki. Dochody zmniejszają deficyt, a wydatki go powiększają. Ale rzecz jest taka prosta, jak się okazuje, tylko dla prostych ekonomistów. Bo kiedy przepływy wewnątrz sektora finansów publicznych wpadną w łapy wyrafinowanych politycznych rachmistrzów, stają się jak Związek Sowiecki dla Churchilla: zagadką owiniętą w tajemnicę wewnątrz szarady. Wystarczy pamiętać, że firmy to przecież nie tylko wynik finansowy, ale przede wszystkim aktywa i pasywa.I tu się zaczyna szalona zabawa księgowych. Naturalnie nadal potrafimy bez trudu ocenić w kategoriach ekonomicznych, czy coś deficyt realnie zmniejsza, czy zwiększa. Nie w tym problem. Komplikacje biorą...