Brałem ostatnio udział w panelu dyskusyjnym. W pewnym momencie, pośród leniwie toczącej się dyskusji, znienacka padło pytanie moderatora o to, czy strefa euro przetrwa najbliższy rok w obecnym kształcie. Okazało się, że spośród czterech dyskutantów byłem jedynym, który stwierdził, że za rok strefa euro może być chudsza o przynajmniej jedno państwo członkowskie. Pozostali paneliści jak jeden mąż obstawili bowiem, że obszar wspólnej europejskiej waluty przetrwa najbliższy rok w nienaruszonym stanie.
Ten rozkład odpowiedzi dał mi sporo do myślenia. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to stare powiedzenie, zgodnie z którym, jeśli jedna osoba mówi ci, że jesteś koniem – wyśmiej ją, jeśli druga osoba mówi ci to samo – zignoruj. Lecz jeśli mówi ci to trzecia osoba – zacznij rozglądać się za siodłem. Krótko mówiąc, zacząłem poważnie się zastanawiać, czy rzeczywiście mam rację, obnosząc się publicznie z moją niewiarą w surwiwalowe zdolności strefy euro. Lecz zaraz po tym przyszła kolejna refleksja. A może jednak my...